cień do powiek kobo

Ostatnimi czasy mam ochotę dodać coś kolorowego do mojej kosmetyczki. Oczywiście czarny i brązy to też kolory, ale powoli mnie nudzą. Na Instagramie dostawałam wiadomości gdzie można dostać odcienie, na które poluję, a w zeszłym tygodniu przed pracą wybrałam się do drogerii, żeby zobaczyć je na żywo. Akurat trafiłam na początek do Natury, gdzie jest szafa Kobo. Cienie mają bardzo ładne, duży wybór, natomiast stosunek wielkości do ceny według mnie jest troszkę nie fair. Porównując je do Inglota, wybrałabym jego, bo są jeszcze raz takie, ale się skusiłam. Dlaczego? W szafie Kobo było miejsce, gdzie znajdowały się cienie, którym obniżono ceny. Większość było różowych i jeszcze mniejszych niż większość. Takie "części" do paletki. Zostały jeszcze niebieskie i lawendowe. Problem w tym, że nie było żadnych matowych tylko z odrobiną brokatu. Szczerze mówiąc nie przeszkodziło mi to, bo cena z 17,99 zł na 4,99 zł mnie przekonała w sam raz na przetestowanie. Nie jest to kolor, który szukałam, ale nic nie było przeciwko temu, aby nie kupić. Następnego dnia przetestowałam.

Byłam w małym szoku, bo nie pamiętam kiedy i czy kiedykolwiek miałam taki kolor na powiekach. Zawsze czarny i odcienie brązu, a tu lawenda! Coraz bardziej mi się to podoba. Zabawa kolorami, ale w moim stylu.

W niedzielę mam pierwsze zajęcia z nauki wizażu. Nie mogę się doczekać i szczerze mówiąc troszkę się denerwuję. Zdenerwowanie połączone z ciekawością.

A na zdjęciu pokażę Wam jakich produktów użyłam.

1 - biała kredka do oczu

2 - czarny matowy cień do powiek Golden Rose

3 - tusz do rzęs Volume 1 seconde z Bourjois

4 - czarna kredka do oczu i czarny matowy cień do powiek z Golden Rose

5 - cień do powiek z Kobo nr 134 Cornflower (niby chaber, ale wg mnie to bardziej fiolet)

6 - eyeliner w pisaku z Miss Sporty

7 - sztuczne rzęsy z Bourjois
8 - matowy cień do powiek z Golden Rose nr 202

UWAGA 

Razem z Szymonem otworzyliśmy sklep m. in. z koszulkami. Co kilka dni nowe rzeczy!

Link jest >TUTAJ<