piątek, 24 kwietnia 2015

Lato i zima.

Zazwyczaj, kiedy nie mam humoru i pogoda nie jest zbyt przyjemna, idę na zakupy. Nie muszę nawet nic kupować, po prostu sobie chodzić i nie myśleć o tym, co mnie smuci. Zazwyczaj wybieram tę opcję - lumpeksy. 
15 kwietnia był właśnie taki dzień. Byłam w kilku sklepach i znalazłam dwie rzeczy. Śmieję się z tego, bo to niezłe połączenie pór roku. Na początku kupiłam krótkie ciemnoniebieskie spodenki z weluru. Byłam bardzo zadowolona. Szukałam takich od dawna. Mogłyby być nawet zwykłe czarne. Chodziło mi o takie, które założę w zestawie z dużą koszulką. Bardzo ładnie przylegają do pupy, są elastyczne, a nie sztywne tak jak w przypadku z jeansami. Zimową rzeczą jest szalik. Zwykły czarny szalik. Zawsze chciałam taki mieć. Pasuje do wszystkiego. Do futra i do cieplejszej kurtki. 
Teraz kiedy chodzę po lumpeksach, nie biorę każdej rzeczy, która mi się spodoba. Kiedyś kupowałam, bo czegoś nie miałam. W tej chwili mam bardzo dużo ubrań i nie potrzebuję kilku takich samych, bo to tylko miejsce w szafie zajmuje. W większości szukam jakichś małych dodatków, które przydadzą się do robienia chokerów czy też ogonów. Jestem ciekawa co znajdę następnym razem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz